clintara_nika

Chillout - poznaj historię rehabilitacji

Niesamowicie trudnym zadaniem jest próba skrócenia do opisu zdjęć rehabilitacji tak trudnej i skomplikowanej, jaką była rehabilitacja Chilla.
 
Chill przyjechał do nas w październiku w 2022 roku, prosto z kliniki.
 
Początkowo na wprowadzenie do jazdy pod siodłem, co bardzo szybko okazało się nierealne w założonym czasie – przez brak gotowości Chilla, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. 
 
Szereg problemów w ciele, z których tylko niektóre to:
kissing spine, artroza stawu krzyżowo-biodrowego, dużo mniejszych zwyrodnień, zaawansowany szpat, sztorc oraz nie pomagający przy nich duży gabaryt konia poskutkował przewlekłymi kulawiznami, słabą kondycją ciała, brakiem umięśnienia i w konsekwencji depresją.
 
W momencie przyjęcia do nas do stajni najbardziej rzuciło nam się w oczy jak zmęczony swoim ciałem był Chill. 

Niesamowicie kochany, wrażliwy koń, mający szczęście w swoim życiu, bo będący koniem równie kochanej i wrażliwej swojej opiekunki nie miał za grosz świadomości swojego dużego ciała i swoim wzorcem ruchowym, a także decyzjami, które podejmował wpędzał się w zamknięte koło nawracających kontuzji.

Podczas pobytu u nas konieczne było działanie wielopoziomowe. Musieliśmy zająć się wieloma filarami na raz.

Praca z ziemi zbudowała w Chillu świadomość swojego ciała i chęć, przede wszystkim chęć do pracy z własnym ciałem, ponieważ mimo zaangażowania w kontakt z człowiekiem, brakowało mu chęci do kontaktu z samym sobą i w całym tym procesie to, że udało się to zmienić uważam za największy sukces. 

Po nabudowaniu odpowiedniej masy mięśniowej włączyliśmy do treningów także pracę z siodła, gdzie dalej pracując nad świadomością ciała, Chill musiał nauczyć się współpracować ze swoimi słabościami zamiast je odciążać czy ignorować, tym samym obciążając kolejne struktury swojego ciała.
 
Udało się pięknie przebudować całe ciało, pozbyć się braków mięśniowych, które właścicielka próbowała nabudować od początku ich wspólnej drogi. 
 
Równolegle realizowana była rehabilitacja kopyt, której efekty przeszły moje oczekiwania.
Nie udałoby się to gdyby nie nasi wspaniali specjaliści od kopyt – Adam i Ula
Ich wiedza w połączeniu z całodobowym pobytem na naszych padokach, które przez system korytarzy prowokują konie do pokonywania stępem dużych dystansów pozwoliły kopyta oczyścić i wzmocnić. 
 
Z konia, który nie chciał się ruszać udało nam się wspólnie wyciągnąć jego prawdziwe oblicze, o które dzielnie walczyła jego właścicielka.
 
Chętny do pracy  z człowiekiem, bogatszy o to jak pracować ze swoim własnym ciałem. Świadomy swoich ograniczeń, ale i swoich silnych stron zrobił się aktywnym, silnym, zadowolonym z życia koniem. Pewnym siebie, odważnym, bezpiecznym partnerem dla człowieka
Było dużo momentów, które wymagały od nas wiary w to, że sobie poradzi, ale poradził sobie lepiej niż mogliśmy pomyśleć. 
 
Bardzo dziękujemy za zaufanie i mamy nadzieję, że zostaniemy w kontakcie, by móc obserwować jak pięknie dalej żyje. 🙂 

Opinia właścicielki o przebiegu rehabilitacji

Weronika to CUDOTWÓRCZYNI!! Ale od początku... Chillout mierzył się z długotrwałymi problemami motorycznymi. Najpierw próbowaliśmy diagnozować je na miejscu, później trafił do kliniki gdzie spędził 3,5 msc. Jego stan po wyjściu z kliniki był kiepski zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie będę ukrywać, że ja też byłam na skraju załamania psychicznego. Miałam wrażenie że każdy krok do przodu z jego zdrowiem kończy się 3 krokami wstecz i że nie dany mi będzie powrót na jego grzbiet. Na szczęście jeszcze w trakcie jego pobytu w klinice podjęłam ostatnią próbę znalezienia kogoś kto pomoże Chillowi wrócić do pełni sił. Weronika spadłą nam jak z nieba. Decyzja o pobycie Chillouta na turnusie rehabilitacyjnym nie była łatwa - oznaczało to (ze względu na dużą odległość) kolejne miesiące bez możliwości widywania ukochanego konia... Zagryzłam zęby - BYŁO WARTO czekać. Chillout jest całkowicie odmieniony. Ponownie jest radosnym pełnym energii rumakiem! Wrócił do siebie zarówno fizycznie jak, co równie ważne, psychicznie!! Jest pewny siebie, energiczny, psotny i kochany. Widać ogrom pracy włożony w budowanie relacji z powierzonym pod opiekę zwierzakiem. Dodatkowo jest bardzo ładnie nabudowany mięśniowo (MA KARCZYCHO i okrągłą pupkę ;)) i porusza swoim ciałem w świadomy i kontrolowany sposób - a przy jego wzroście nie jest to łatwe 😉 Bardzo fajnie odpowiada na moje nieprecyzyjne pomoce co tylko umacnia mnie w przekonaniu jak dobrze i dużo Weronika z nim pracowała. Dodatkowo bardzo doceniam duże wsparcie którego dziewczyny udzieliły mi - załamanej końskiej mamie. Dobry kontakt i dużo rozmów pozwoliły mi spać spokojnie. Dodatkowym atutem była możliwość uczestniczenia w organizowanych szkoleniach z których wyniosłam ogrom wiedzy. Liczę, że nasza dalsza współpraca - tym razem już szkoleniowa - będzie trwała dalej.
0
Koszyk
  • No products in the cart.